Ten wykrzyknik ostatnio jest coraz częściej używany. Może jednak zacznę od sprawy nie tak ważnej, a nawiązującej do kuriozalnej wypowiedzi ukraińskiego J. Sachsa, czyli znanego nam z jak najgorszej strony Leszka Balcerowicza. Tylko nawiązującej, bo o czymże tu gadać, jeśli sprawa jest tak jasna, że nawet odtrącany ś.p. Andrzej Lepper zyskał kiedyś powszechne uznanie swoim hasłem: „Balcerowicz musi odejść”.
Dziwnym zbiegiem okoliczności, wczoraj mało znany autor podpisujący się pseudonimem FOLT37 napisał wyprzedzająco panegiryk poświęcony właśnie Balcerowiczowi, w którym potępia Andrzeja Gwiazdę za sformułowanie kilku porównań i prawdziwych słów o „bohaterze polskiej transformacji”. Zamieściłem pod tą notką krótki komentarz, który napisałem w przekonaniu, że na duże kłamstwa trzeba reagować. Wkrótce trzykrotnie wpisał się inny autor zgadzając się z moim komentarzem, a potem szybko nasze cztery wpisy zniknęły. Zwykle tego nie robię, ale tym razem zachowałem mój wpis, bo wiedziałem, że właściciel bloga jest betonowym reliktem PRL i może nawet pracował kiedyś na ul. Mysiej.
Poniżej zamieszczam ten krótki i raczej trywialny komentarz, ponieważ FOLT37 ponownie go wyrzucił, nie potrafiąc się z nim inaczej rozprawić. Chodzi o to, by inni wiedzieli, że blokowanie dostępu przez bany, to brak kultury, a FOLT37 nas wszystkich uczy technik wyższej cywilizacji, w których po prostu teksty się bez śladu usuwa. Ja to uważam za szczyt bezczelności.
Mój komentarz usunięty przez FOLT37:
Pan jest niepoważny. W internecie jest kolosalna ilość materiałów na temat transformacji przeprowadzonej przez Balcerowicza w/g planu opracowanego przez J.Sachsa z inicjatywy Sorosa. Balcerowicz, można powiedzieć, był po prostu księgowym reprezentującym interesy obcej Polsce finansjery. Jego cała droga życiowa pokazuje, jak wcześnie komuniści rozpoczęli przygotowania do zmiany systemu, ponieważ ci rozumni od dawna wiedzieli, że stary system wyczerpał wszystkie możliwości.
Na tyle, na ile można było przyglądać się na bieżąco tej ponurej postaci, było od początku jasne, że mamy do czynienia z człowiekiem, którego ograniczona inteligencja czyni dobrym narzędziem do wykonywania sterowanych działań. On nawet do dzisiaj boi się wystąpień publicznych z jakimkolwiek adwersarzem, występuje wyłącznie pod opieką zaprzyjaźnionego dziennikarza.
Ryszard Petru był wszak jego doradcą i on jest najlepszym dowodem, z jakim poziomem mamy tutaj do czynienia. Mam nadzieję, że Ukraińcy wzięli go do siebie na własną odpowiedzialność i nie będą mieć do nas pretensji. Potem, gdy już odczują skutki, pewnie wbiją Balcerowicza na pal.
Tytułowy wykrzyknik jest jeszcze bardziej stosowny dla określenia tego, co wyczynia dzisiaj tzw. „opozycja”.
Każdy kto choć kilka razy obejrzał występy posła Szczerby wiedział, że zbliżający się do mównicy poseł nie szedł tam, by zgodnie z tą fazą debaty o cokolwiek zapytać, ale szedł by zakłócać debatę i prowokować. Nie zdziwiłbym się, gdyby marsz. Kuchciński, znający przecież doskonale techniki Szczerby, postanowił nie dopuścić do zakłócenia debaty i już z góry postanowił wykluczyć posła z obrad, jeśli tylko ten da mu dostateczny powód. I tak się stało, a marszałkowi należą się gratulacje.
Nikt mi nie musi opowiadać, bo widziałem wszystko dokładnie. Szczerba miał zaledwie minutę czasu na zadanie pytania, więc było ono mało istotne, skoro zaczął od tracenia czasu na rozkładanie przygotowanej kartki z hasłem, które już było oczywistą prowokacją, bez związku z tematem debaty. Upomniany, tracił dalej czas zajmując się usuwaniem kartki, a potem w zwolnionym tempie zwracając się do marszałka, że nie słyszy jego upomnień. Nastąpiły trzy kolejne, formalnie sformułowane upomnienia, przerywane kpiarskim zwróceniem się Szczerby „Kochany panie marszałku”. Jest oczywiste, że dalsza tolerancja dla tych zachowań oznaczałaby przedłużanie prowokacji, aż do skutku. Szczytem bezczelności jest ujmowanie się za posłem prowokatorem i kwestionowanie najbardziej racjonalnej decyzji marsz. Kuchcińskiego, jaką w tym momencie musiał podjąć w trosce o bieg debaty.
A już niewyobrażalnym szczytem bezczelności jest kwestionowanie legalnego i niezbędnego w tej sytuacji przeniesienia obrad Sejmu do Sali Kolumnowej i krytyka, że tam nie wszystko odbyło się spokojnie i z należytą powagą. Opozycja sama uniemożliwiła obrady w głównej sali posiedzeń i zablokowała możliwość kontynuacji obrad w normalnych warunkach, bezczelnością jest zgłaszanie pretensji o to, co sami wymusili. Także ewidentne próby zakłócenia biegu obrad, w bardzo trudnych z konieczności warunkach, wykluczają powagę jakichkolwiek skarg na niedoskonałości przeprowadzonych procedur. Marszałek ma decydujące słowo w ocenie prawidłowości głosowań i zasłużył na wielkie gratulacje, że udało mu się przeprowadzić obrady w tak niesprzyjających okolicznościach.
Niech ci skrajnie bezczelni przedstawiciele opozycji dalej pokazują swój brak kompetencji i odpowiedzialności za Polskę, niech okupują parlament, aż do momentu gdy prawie wszyscy Polacy zrozumieją z kim mamy do czynienia.
Po 1 stycznia będą jednak musieli salę opuścić, bo potrzebny będzie w niej długi okres dezynfekcji, a pewnie też egzorcyzmów.