Mam wiele zastrzeżeń i uwag do dzisiejszej telewizji publicznej, ale zdecydowanie doceniam tę podstawową zmianę, po której wydarzenia i sprawy związane z polityką prezentowane są w sposób o wiele bardziej obiektywny i pluralistyczny niż dawniej. Jeśli nawet można się doszukiwać pewnego przechyłu faworyzującego obecną władzę, jej przeciwnicy są obecni w każdym programie i mają pełną swobodę wypowiadania swoich krytycznych opinii, a często w nadmiarze korzystają z tego przywileju. Dodatkowo to wszystko nie dzieje się w próżni informacyjnej, ale przy szerokim tle propagandowym telewizji prywatnych, pośród których dominuje jednostronnie wrogi przekaz telewizji TVN i Polsat, pełen kłamstw i manipulacji skierowanych przeciw Rządowi, Prezydentowi, Kościołowi i generalnie przeciw Polsce.
Jeszcze niedawno sytuacja była całkowicie odmienna, gdy telewizja publiczna była całkowicie zanurzona w głównym nurcie propagandy, zjadliwie przeciwnej wszelkiej opozycji, sprzyjającej ówczesnej władzy i nie dbającej choćby o pozory obiektywizmu. Ta sytuacja była tak nieznośna, że nawet drobne zmiany wprowadzane dzisiaj, przyjmowane są przez wielu odbiorców z wielką ulgą, a wyrównują zaledwie małą część medialnego układu sił.
Tymczasem, raz po raz słyszymy agresywne wypowiedzi, których autorzy twierdzą, że rządzące PiS w pełni kontroluje TVP, że mamy do czynienia z kompletnym brakiem obiektywizmu i jednostronnością przekazu. Jest to bezczelny krzyk, który biel nazywa czernią i domaga się powrotu dawnej sytuacji, pełnej kłamstw, manipulacji i bezkarności skorumpowanej władzy, która została definitywnie odrzucona przez społeczeństwo. Ta arogancka próba odzyskania niesprawiedliwej i niszczącej kontroli nad komunikacją społeczną, a w istocie nad możliwościami sterowania nastrojami społeczeństwa, nie natrafia na dostatecznie mocny sprzeciw i tworzy groźne podglebie dla uwiarygodnienia kłamstwa. Wydaje się, że proste sprzeciwy sprowadzające się do polemicznych ripost w odpowiedzi na to kłamstwo już nie mają mocy demaskatorskiej. Potrzeba dzisiaj znacznie bardziej radykalnej odpowiedzi i taką receptę pragnę podsunąć Prezesowi TVP.
Należy przyjąć, że wszelkie próby zaspokojenia pretensji i żądań kłamców, jedynie zbliżą kształt TVP do ich oczekiwań, więc będzie to powrót do przeszłości. Niezależnie od sytuacji, oskarżenia będą powtarzane, aż do odzyskania dawnego monopolu; będą nawet coraz bardziej bezczelne i głośne. W tym przypadku próba naprawiania zła dobrem skazana jest na niepowodzenie. O wiele lepszym wyjściem jest „ustępstwo wobec kłamstwa” polegające na przyznaniu mu racji i zademonstrowanie pełnej wersji takiego właśnie postępowania, o jakie jest się oskarżanym. Możliwości oskarżających i tak są już wyczerpane, bo co z tego że będą głośniejsi, skoro i teraz są nadto dobrze słyszalni. Można dla wprowadzenia tej nowej taktyki powiedzieć:
„Dobrze! Próbowaliśmy budować obiektywną, wspólną telewizję publiczną, w której widzieliśmy potrzebę wyrównania szans wszystkich stron politycznych. Wyjściowa sytuacja była skrajnie nierówna i spychała poza główny nurt, w izolowaną niszę informacyjną tych, którym naród teraz powierzył władzę. Przywracając równowagę staraliśmy się, by strona dominująca dotąd w telewizji publicznej nie znalazła się w podobnie trudnej sytuacji, w jakiej postawiono wcześniej opozycję. Jeśli mimo tak łagodnego i politycznie uczciwego postępowania, wy dalej kłamiecie, nie doceniacie naszej oferty i domagacie się powrotu do waszych starych praktyk pełnej władzy w mediach, to my postąpimy tak, jak wy postąpilibyście w naszej sytuacji. Skoro nas bezpodstawnie dzisiaj oskarżacie, to my pokażemy w praktyce jak wygląda wasz model telewizji, który przez wszystkie lata sami realizowaliście. Z jednej strony będziemy bezwzględni w naśladowaniu waszych praktyk medialnych, z drugiej damy wam komfort, że kłamstwo waszych oskarżeń zamieni się w częściową prawdę. Przyda się wam to doświadczenie, by zrozumieć lepiej sytuację w jakiej nas stawialiście, choć dla was będzie to o wiele łagodniejsza wersja wobec aktywności przyjaznych dla was telewizji TVN i Polsat. ”
Oczywiście w tej nowej sytuacji, gdy już podniesie się krzyk o zawłaszczeniu telewizji publicznej, należy postąpić tak, jak zawsze robią to polityczni przeciwnicy. Należy energicznie takie krzyki zagłuszać głośnym strofowaniem, że przecież telewizja publiczna jest niezależna, obiektywna, rzetelna i sprawiedliwa. Jak wiemy z wcześniejszych doświadczeń, bardzo łatwo można to robić, mając pełną kontrolę nad telewizją. Protesty płynące z innych telewizji można neutralizować obfitym przypominaniem dawnych kompromitacji, od jakich roi się w ich historii.
Trzeba jeszcze wyjaśnić, na czym miałoby polegać w tym eksperymencie naśladowanie praktyk medialnych, które dostosują telewizję publiczną do oskarżeń, zmieniając ją w model wypracowany i przez wiele lat używany przez dzisiejszą opozycję. Z pewnością nie warto powielać wzorów doszczętnie skompromitowanych, takich jak programy M.Olejnik, czy A.Morozowskiego. Tak brutalne i prymitywne metody nie byłyby dobrze przyjęte przez widzów i potrzebne są znacznie subtelniejsze wzorce, na przykład takie, jak program „Loża prasowa” prowadzony co niedzielę przez red. M. Łaszcz. Jest to klasyczny program wielogłosowy, lub wieloosobowy, jakimi wypełniona jest większość telewizji w Polsce.
Przepis jest następujący: Zapraszamy do programu trzech (troje) betonowych zwolenników naszej opcji politycznej, którzy potrafią głośno i płynnie mówić. Nie jest ważne, czy mówią z sensem, czy są przekonujący, ważne by byli głośni, agresywni, dostatecznie bezczelni i okazywali skrajną wrogość wobec przeciwników politycznych. Zapraszamy też inną osobę jako „przyzwoitkę”, która będzie swoim udziałem uwiarygodniać program. Musi sprawiać wrażenie reprezentatywnej dla przeciwnego obozu politycznego, ale dobrze, by była to osoba chwiejna, nie do końca pewna swoich racji i, jak to się mówi, stojąca na barykadzie. Prowadzący(a) program, na wzór red. Łaszcz, musi być szczególnie sprawny i zdolny do szybkiego reagowania, gdy pojawiają się nadto wyraźne akcenty niebezpieczne dla wytyczonej linii programowej. Głosu udziela się najpierw swoim, którzy w nieograniczony sposób, nieprzerywanymi przez nikogo wypowiedziami, ustawiają temat, a kamera prześlizguje się po wszystkich uczestnikach obejmując ze szczególną pieczołowitością obecność „przyzwoitki”. Wreszcie prowadzący energicznie i z uśmiechem udziela głosu „przyzwoitce”, zachęcając spojrzeniami pozostałych uczestników do wtrąceń, dopowiedzi, protestów i przerwań toku wypowiedzi, gdy pojawiają się w niej fragmenty niekorzystne dla zaplanowanej wymowy tej merytorycznej i pożytecznej debaty. Jeśli inni uczestnicy nie są dostatecznie aktywni, a debata zaczyna skręcać w niebezpieczne obszary, prowadzący włącza głośno swój głos, a jeśli to konieczne, gwałtownie zmienia temat rozmowy.
Mamy więc klasyczny wzór takiego modelu programu telewizyjnego, jaki satysfakcjonuje dzisiejszą opozycję wtedy, gdy ona dysponuje monopolem na obiektywizm, rzetelność, kulturę i pluralizm. Trzeba im to raz na żywo pokazać, bo tylko wtedy syty zrozumie głodnego, gdy sam doświadczy głodu.
To jest naprawdę bardzo dobra rada dla Prezesa TVP i zachęta do przeprowadzenia takiego eksperymentu.
Kiedy już syty zrozumie, można będzie przystąpić do budowy nowej telewizji publicznej. Jestem przekonany, że istniejący dziś podział społeczeństwa w Polsce jest bardziej trwały, niż się komuś wydaje, rowy są bardzo głębokie. Tylko prawdziwa i niesterowana komunikacja społeczna może te rowy zasypać, a mógłby się do tego przyczynić model telewizji, który niedawno zaproponowałem, choć dyskusja na ten temat była raczej ograniczona.
Komentarze