CBOS bez żadnego zakłopotania podaje ranking zaufania do polityków, w którym wedle ich badań prezydent Bronisław Komorowski od dawna zajmuje czołowe miejsce. Wynikiem z czerwca b.r., w którym przypisano mu 77% zaufania Komorowski deklasuje konkurentów osiągających zaledwie: R.Sikorski-50%, D.Tusk-40%, R.Kalisz-38%, E.Kopacz-34%, a L.Miller-32%. W gruncie rzeczy każda z tych liczb imponuje, bo cieszyć się takimi wskaźnikami zaufania musi być nie lada sukcesem.
W istocie na prawdziwe zaufanie ludzi trzeba bardzo długo pracować, a nawet to osiągnięte wieloletnim trwaniem w prawdzie, w dotrzymywaniu obietnic, czy w gotowości do poświęcenia się dla dobra innych, może być łatwo utracone jednym kłamstwem, lub niewłaściwym zachowaniem. Zaufanie ma cały wachlarz odcieni i dotyczy wielu różnorodnych aspektów międzyludzkich relacji. Można śmiało założyć, że w omawianym przypadku chodzi o szczególny rodzaj zaufania jakim może być obdarzony polityk, mianowicie zaufanie, że zgodnie z publicznymi deklaracjami w rozumny sposób dba o dobro naszej wspólnoty narodowej, ma w każdym razie najlepsze intencje, by o to dobro zabiegać, a z pewnością dotrzymuje obietnic i nas nie oszukuje.
Jednak nawet tak płytkie określenie zaufania może prowadzić do zasadniczych wątpliwości co do liczbowych wyników badań CBOS. Przeciętny obserwator życia politycznego dowiadując się, że 77% ankietowanych ufa B. Komorowskiemu potraktuje to z podobną niewiarą, jak 34% dla Kopacz, czy 38% dla Kalisza. Wyniki podawane są przecież jako ranking zaufania, kojarzą się więc z zapytaniem w najprostszym wariancie: Czy masz zaufanie do B. Komorowskiego, E. Kopacz, R. Kalisza? W prawdziwie reprezentatywnej dla polskiego społeczeństwa, losowo wybranej do badań próbie, wielu ludzi najzwyczajniej odmówi odpowiedzi na takie pytanie, a wielu innych, jeśli nie większość powie najogólniej, że nie ma zaufania ani do polityków, ani do sondażystów.
CBOS nie podaje żadnych szczegółów o liczbie osób, którzy odmówili udziału w badaniach, nie ma też metody, by uwzględnić tę oczywistą okoliczność, że owych 1044 osób, które zgodziły się odpowiedzieć na pytania ankietera stanowi już specyficzną, niereprezentatywną grupę osób z dużą przewagą tych, którzy politycznie lokują się po stronie zwolenników aktualnej władzy.
Co więcej, w komunikacie CBOS dotyczącym tych badań napisano: "....W naszym pytaniu badani oceniają poszczególnych polityków posługując się jedenastopunktową skalą, której skrajne punkty określić można z jednej strony jako głęboką nieufność (-5), z drugiej zaś jako bardzo duże zaufanie (+5). Omawiane powyżej dane informują o zasięgu społecznego zaufania i nieufności. Prezentowane są łączne odsetki badanych wyrażających zaufanie (wskazania punktów od +1 do +5), obojętność (0) lub nieufność (od -1 do -5) wobec poszczególnych polityków.....". Badania przeprowadzone były w bezpośrednim kontakcie z ankietowanym i były wspomagane komputerowo, cokolwiek to znaczy, ale anonimowości badanym nie zapewniono. Na podstawie punktacji ustalono także średnie oceny zaufania, które w zasadzie odzwierciedlają jeszcze głębiej wyniki przedstawione w rankingu procentowym. Bronisław Komorowski cieszy się średnią oceną +2.41, Radek Sikorski, aż +1.17, nawet Ewa Kopacz lokuje się na plusach +0.11, w porównaniu z negatywnymi ocenami Jarosława Kaczyńskego -0.81, Adama Hofmana -1.07 i w szczególności Antoniego Macierewicza -1.84, za którym już tylko pozostaje Palikot. Można sobie wyobrazić, że ankietowany mówi: No wie Pan, nie pamiętam, by Kaczyński kiedykolwiek kłamał, ale go nie lubię więc dam mu -5, Komorowskiego też nie lubię, ale jest prezydentem więc należy mu się +4, choć w ogóle nie mam do niego zaufania.
Śmieszne to wszystko i nie mające nic wspólnego z rzeczywistością. Najbardziej zdumiewające jest, że "prawdy socjologów" wynikające podobno z badań stoją w sprzeczności same z sobą. Przecież CBOS publikuje też regularnie badania preferencji politycznych i po serii kompromitujących wyników odbiegających drastycznie, kilkakrotnie poza granice deklarowanych niepewności, powoli CBOS zaczyna podciągać swoje wyniki w kolejnych sondażach w stronę przewagi PIS nad PO. Przypuszczam, że już zbiera się grono "naukowców", które zbada nowy polski paradoks polegający na tym, że ludzie w Polsce wolą wybierać tych polityków, do których nie mają zaufania.
Bez głębszego wnikania w metodologię badań można przyjąć, że liczba 77% ogłaszana jako stopień zaufania do prezydenta jest liczbą zupełnie nie związaną z rzeczywistością i żadną miarą nie oznacza, że taka większość Polaków ufa B. Komorowskiemu. Określenie prawdziwego zaufania jest w dzisiejszych warunkach praktycznie niemożliwe, a z pewnością jest to niewykonalne dla CBOS, którego analizy obarczone są zasadniczymi trudnościami w doborze prawdziwie reprezentatywnej próbki.
Kiedyś określano ranking popularności polityków, ale po kompromitacji z Kuroniem zapewne zmieniono nazwę na ranking zaufania. W gruncie rzeczy w obu przypadkach badano to samo i tak jak wtedy wynik nie miał nic wspólnego z popularnością, tak dzisiaj zaufanie do polityków pozostaje niezbadaną tajemnicą. Jedno jest wszakże pewne - od wielu lat mamy do czynienia z narastającym kryzysem zaufania i kryzys ten obejmuje prawie wszystkie dziedziny, ale szczególnie głęboki jest w polityce, w dziennikarstwie i w sądownictwie.
P.S. Wojciech Sumliński na dramatycznym najnowszym swoim blogu, napisał w odpowiedzi dla jednej z komentatorek: " Komorowski jest sto razy bardziej niebezpieczny...Piszę o tym i mówię, gdzie tylko się da, ale póki co, Polacy zdaje się wciąż mu ufają. Może już niedługo.."
Panie Wojciechu! Mam wielki podziw i ogromne zaufanie do Pana. Jestem także przekonany, że Pan wygra dla Polski to wszystko, co zamierzył. Nie po to Pan Bóg wyratował Pana z opresji, by pozostawić teraz bez opieki. Polacy Komorowskiemu już dzisiaj nie ufają, choć sondaże będą do końca pokazywać, że jest odwrotnie, nawet po ukazaniu się Pana kolejnej książki, na którą z niecierpliwością czekamy.